Zawodowi kolarze podczas wyścigów potrafią pędzić tak szybko, że gdyby robili to w otwartym ruchu, policja miałaby podstawy prawne, aby zabierać im prawo jazdy.
Profesjonaliści podczas wyścigów osiągają prędkości wręcz niewyobrażalne dla tych, którzy czasem wsiadają na rower, aby się przejechać. Ba! Wielu kierowców nie jeździ tak szybko samochodami. Jakiś czas temu jeden z zespołów trenował jazdę drużynową na czas i w miejscu, gdzie znaki ograniczały prędkość do 40 km/h zdjęcie zrobił im fotoradar, bo jechali ponad 10 km/h szybciej. Skończyło się – na szczęście dla kolarzy – bez mandatu.

W 2018 roku dziennikarze poprosili zwycięzcę etapu Tour de Pologne w Katowicach, aby pokazał swój licznik. Niemiec Pascal Ackermann szeroko się uśmiechnął i pozwolił zrobić dziennikarzom zdjęcie urządzeniu, które pokazało maksymalną prędkość: 105,2 km/h!
– Finisz w Katowicach faktycznie jest bardzo szybki. Szosa do Spodka prowadzi w dół, a tamtego dnia jeszcze mocno wiało w plecy, co zwiększało prędkość, ale wynik i tak jest wręcz niewiarygodny. Tym bardziej że poprzedni najlepszy wynik został poprawiony o 25 km/h. Wracając do kwestii przepisów o ruchu drogowym… Kierowcy samochodów w tamtym miejscu mogą jeździć tam 50 km/h – mówi dyrektor sportowy CCC Team Piotr Wadecki.

Sami zawodnicy uwielbiają pędzić z wielkimi prędkościami. W 2015 roku kibice mogli obserwować ciekawą wymianę zdań na Twitterze między słynnym sprinterem Markiem Cavendishem, a Michałem Kwiatkowskim. Brytyjczyk pokazał zdjęcie swojego licznika, który informował, że na zjeździe z legendarnej przełęczy Tourmalet pędził 101,91 km/h. „Kwiato” szybko odpowiedział, ale na jego zdjęciu pomiar wskazywał 102,2 km/h. To jeszcze nic, bo Cavendishowi odpisał też Mark Renshaw. „Ależ ty jesteś wolny, Mark” – napisał i pokazał, że sam pędził 107 km/h.
Wszystkie te historie brzmią efektownie, a momentami wręcz zabawnie i są bardzo chętnie opisywane, ale trzeba pamiętać, że jest też druga strona medalu. Kolarstwo to sport ekstremalny, szczególnie w wydaniu zawodowym. To z kolei wiąże się z ogromnym ryzykiem. Zdarzają się złamania i inne kontuzje, a nawet wypadki śmiertelne. Zawodowcy nie unikają jazdy na krawędzi ryzyka, ale idoli nie zawsze warto naśladować. W tym wypadku wręcz nie wolno!

W porównaniu do profesjonalistów jazda z prędkością 30 czy 40 km/h może nie wydawać się niczym ekstremalnym, ale wypadek przy takiej szybkości także może skończyć się bardzo źle. Do tego na miejskich ścieżkach czy nawet leśnych dukatach trzeba pamiętać o innych uczestnikach, którzy z kolei sami mogą nie przestrzegać zasad. Jazda na rowerze to najpopularniejsza forma spędzania aktywnie wolnego czasu w naszym kraju, ale każdy, kto wsiada na rower musi mieć oczy dookoła głowy. Do tego trzeba pamiętać o odpowiednio dobranym kasku, przygotowanym rowerze i odpowiednich warunkach. Aktywne spędzanie czasu ma dawać przyjemność i pomagać zdrowo żyć, a nie powodować zagrożenie dla siebie innych.